piątek, 28 lipca 2017

Muffinki bananowe z czekoladą

Muffinki bananowe z czekoladą
Kolejne muffinki doczekały się publikacji. Muffinki lubię bardzo sama nie wiem czemu tak rzadko je piekę a może nie rzadko tylko jak jest zryw to piekę je jak szalona a jak się nimi jak to u mnie mawiają "nawierzę" to nie piekę ich przez kilka miesięcy i tak w kółko ;) Bananowe muffinki z czekoladą znam z książki Pawła Małeckiego Cukiernia Lidla i powiem Wam szczerze, że jest to jeden z najlepszych muffinkowych przepisów jakie miałam przyjemność robić, są idealne! Wilgotne, aromatyczne, w sam raz słodkie po prostu w punkt! Po raz pierwszy piekłam je przed moim castingiem do Master Chefa jako tzw. 'wałówka' na drogę... ;) Ostatnio do przepisu wróciłam gdy wiedziona instynktem robiłam zapasy wszelkiej maści na czas kiedy niekoniecznie będzie mi po drodze siedzenie w kuchni a goście będą chcieli wpaść z wizytą. Takim oto sposobem upiekłam porcję muffinek, które sprytnie zamroziłam i czekają na odwiedziny... :)

Składniki: na 12 sztuk
2 banany
100g roztopionego masła
150g cukru trzcinowego
2 jajka
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
260g mąki pszennej tortowej
50g czekolady mlecznej
50g czekolady deserowej
1 opakowanie cukru wanilinowego

Obrać banany i zmiksować na gładką masę.
Za pomocą miksera ubić 2 jajka z cukrem na puszystą i jasną masę.
Czekolady posiekać na drobne kawałki. 
Banany wymieszać z roztopionym masłem. Do bananów przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia, wymieszać. Dodać czekolady i ubite jajka z cukrem i cukier wanilinowy.
Gotową masę przełożyć do foremki na muffinki wyłożonej papilotkami. Wstawić do rozgrzanego piekarnika do 170stopni na 20-25minut.
Gotowe muffinki wystudzić można polać czekoladą, u mnie wersja bez czekolady, bo gotowa do mrożenia :)




poniedziałek, 17 lipca 2017

Bananowo-jogurtowy pudding chia NAJLEPSZY!

Ten pudding zupełnie przypadkiem odkryłam u Krytyka Kulinarna. Wszyscy chyba wiedzą, że jedno
z modnych super foods jakimi są nasiona chia są skarbnicą mnóstwa dobroci dla naszego organizmu w tym mnogości kwasów OMEGA-3, które dla naszego organizmu są zbawienne! Z racji mojego wzmożonego zapotrzebowania na kwasy tłuszczowe postanowiłam przeprosić się z chia, których cały słoik stał u mnie w kargo ;) Idąc za ciosem znalazłam przepis idealny, który dzięki bananowi, wanilii i jogurtu tworzy z nasionami chia prawdziwe niebo w gębie! Ten deser jest pyszny do tego stopnia, że w przeciągu tygodnia robiłam go 3 razy! Co więcej z pewnością w tym temacie nie powiedziałam ostatniego słowa i będę go robić nadal, bo jest obłędny! Zakochałam się w nim baaaaaaardzo mocno! To jest taka petarda, że z pewnością przypadnie do gustu wszystkim łasuchom, co więcej! Robiąc go wieczorem mamy gotową przekąskę na dzień jutrzejszy do pracy, szkoły czy po prostu w domu... ;) Polecam po stokroć! <3

Składniki: (na jedną porcję)
1 dojrzały banan
150g jogurtu naturalnego
1 łyżka soku z cytryny
1,5 łyżki nasion chia
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
1 łyżeczka cukru kokosowego lub miodu

Banana rozgnieść widelcem, skropić sokiem z cytryny, dodać jogurt, cukry, nasiona chia, całość wymieszać dokładnie.
Przełożyć do szklanki lub innego pojemnika. Zostawić na kilka godzin do lodówki.
Zjeść solo lub z ulubionymi owocami.


piątek, 14 lipca 2017

Jak zrobić puszysty omlet na słodko?

Jak zrobić puszysty omlet na słodko? To pytanie nurtowało mnie ładnych parę lat! Na szczęście z
odpowiedzią przyszła mi Paulina Stępień w swojej książce Mała Wielka Uczta, którą niejednokrotnie Wam tu przedstawiałam. Był słoneczny leniwy piątek gdy postanowiłam się nieco rozpieścić i zrobić sobie na śniadanie pyszny omlet szkopuł tkwił w tym, że nie miałam na niego dobrego pomysłu, na szczęście przypomniało mi się, że ciekawie brzmiący przepis znalazłam w książce Mała Wielka uczta. Wiele się nie zastanawiając postanowiłam przepis z kartki papieru urzeczywistnić w zaciszu swojej kuchni. Omlet wyszedł obłędny i wg mnie to najlepszy omlet jaki do tej pory jadłam. Co prawda do najlżejszych i dietetycznych dań nie należy ale czy nie każdemu należy się odrobina szaleństwa i rozpieszczenia? ;) Jeśli chcecie przepysznie rozpocząć swój dzień koniecznie zróbcie ten omlet!

Składniki: (na 1 omlet)
2 jajka
4 łyżki mąki pszennej
3/4 szklanki mleka
3-4 łyżeczki cukru
1 łyżka masła

Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę.
Do żółtek dodać cukier i ubić puszysty i jasny kogel mogel.
Do białek ostrożnie dodać kogel mogel, przesianą mąkę, mleko i delikatnie wymieszać.
Na patelni rozgrzać masło, wylać ciasto, smażyć na średnim ogniu do momentu aż boki będą ścięte i złotobrązowe.
Ostrożnie przerzucić na drugą stronę, smażyć do momentu aż będzie ładnie zezłocony (trzeba kontrolować podczas smażenia).


środa, 12 lipca 2017

Jak zrobić placki ziemniaczane?

placki ziemniaczane
Tradycyjne placki ziemniaczane to klasyk, który  chyba lubi każdy no może prócz mojego kolegi z pracy Grzegorza, który jest jedyną osobą, którą znam i nie otwarcie mówi, że za plackami nie przepada. W moim życiu sposób jedzenia placków ziemniaczanych ewoluował od dziecięcego czyli z cukrem i śmietaną po zupełnie dorosły kwaśna śmietana lub po prostu solo... :) Po zakupie mojego nieocenionego ręcznego Boscha pokusiłam się o sprawdzenie patentu sprzedanego przez moją ciocię Mary czyli zmiksowanie ziemniaków za pomocą blendera... ;) Placki wyszły mega! Oczywiście do przygotowania takich placków nie jest niezbędne posiadanie blendera wystarczy tarka z bardzo drobnymi oczkami, sukcesem jest wykorzystanie naturalnej skrobi, która wydzieli się po starciu ziemniaków. Jak dla mnie najlepsze placki jakie do tej pory mi wyszły stąd dzielę się z Wami tym przepisem :)

Składniki: (na około 6 porcji)
1,5kg mącznych ziemniaków
2 duże cebule
2 jajka
3 łyżki mąki pszennej
sól, pieprz do smaku

Ziemniaki i cebulę obrać, umyć i zetrzeć na papkę a szczęśliwi posiadacze blendera z nakładką siekającą mogą posiłkować się właśnie takim sprzętem. Ze startych ziemniaków odlać wodę odstawić aby z wody opadła skrobia. Wodę wylać zaś skrobię dodać do ziemniaków
Skrobię dodać do ziemniaków. Dodać jajka, mąkę pszenną, sól i pieprz. Wymieszać.
Porcję ciasta kłaść na rozgrzany na patelni olej. Smażyć na złoty kolor.
Usmażone placki odsączyć z nadmiaru tłuszczu na ręczniku papierowym.
Podawać z ulubionymi dodatkami.

poniedziałek, 10 lipca 2017

Cukinie zapiekane z serem blue

Faszerowane cukinie to jedno z moich ulubionych letnich dań, cukinie to tak wdzięczne
warzywo, że możemy z niego przygotować milion potraw od faszerowanych, duszonych w leczo, ketchupu czy nawet pasztetu, dżemu i cukinii a'la ananas! ;) Część z tych przepisów jest już na blogu część ujrzy światło dzienne mam nadzieję, w tym sezonie jednak dzisiaj czas na cukinie zapiekane z serem blue. Przepis petarda! Znalazłam go u Małgosi z Qchennych Inspiracji i mimo, że sera z niebieską pleśnią nie lubię to dałam się przekonać autorce, która zapewniała, że nawet najwięksi pleśniowy sceptycy pokochają ser w tej potrawie. Oczywiście miała rację! Ser blue w tym wydaniu podkręca smak delikatnej cukinii i tworzy z nią duet idealny!  Co więcej danie robi się w pół godziny więc jest idealne dla wszystkich zabieganych! Moja wersja tej potrawy jest wzbogacona o suszone pomidory, które w razie gdy brak ich w Waszej kuchni można pominąć... ;)  Dość gadania czas ugotować najlepsze cukinie w tym sezonie.

Składniki: (dla 2 osób)
2 średnie młode cukinie (po ok.20cm)
6 suszonych pomidorów w zalewie olejowej
3 łyżki oleju z suszonych pomidorów
1/2 łyżeczki suszonego imbiru
1 mała cebula
1 serek z niebieską pleśnią (100g)
sól, pieprz do smaku

Cukinie umyć, osuszyć, przekroić wzdłuż na dwie połówki.
Łyżeczką wybrać miąższ. Łódeczki cukiniowe lekko posolić i popieprzyć.
Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180stopni. Podpiec 10min.
W tym czasie na oleju z suszonych pomidorów podsmażyć posiekaną cebulkę i pokrojone w paseczki suszone pomidory. Gdy cebula się zeszkli dodać drobno pokrojony miąższ cukinii, całość podsmażać na średnim ogniu przez ok. 5 min. Po tym czasie przyprawić solą, pieprzem i imbirem.
Gotowym farszem napełnić podpieczone łódeczki na wierzch poukładać ser blue pokrojony w drobną kosteczkę. Wstawić do piekarnika, skręcić temp. do 170stopni, piec 25-30minut.
Podawać od razu po wyjęciu z piekarnika.

środa, 5 lipca 2017

Pizzetki

Gdy tylko odwiedza mnie moja kochana Judi ze swoim mężem Kamilem mam dodatkową motywację do upichcenia czegoś nowego i dobrego ;) Tym razem padło na pizzetki, które początkowo nie rokowały zbyt dobrze natomiast efekt końcowy okazał się całkiem spoko. Oczywiście nie są to pizzetki z pod ręki cioci Eli, które absolutnie skradły moje serce no ale Judyta i Kamil zgodnie stwierdzili, że były pyszne! :) Moje były w dwóch wersjach hawajskiej i wiejskiej. Tak naprawdę to co położymy na wierzch zależy od naszej wyobraźni. Przepis na ciasto zasięgnęłam z nieocenionej i jednej z moich ulubionych ksiażek Pauliny Stępień 'Mała Wielka Uczta'.

Składniki: (około 4-6 porcji)

Ciasto:
300g mąki pszennej
100g mąki orkiszowej
340ml wody
4 łyżki oliwy
7 g drożdzy instant lub 15g świeżych (ja użyłam instant)

Dodatki:
szynka
ananas
żółty ser
swojska kiełbasa
cebula
pieczarki

Sos:
4 łyżki koncentratu pomidorowego
1/2 łyżeczka oregano
sól, pieprz do smaku

Do miski wsypać mąkę, dodać wodę, oliwę i drożdże (jeśli są instant po prostu wsypać do miski jeśli świeże rozpuścić w odrobinie wody i wtedy dodać do reszty składników).
Z podanych składników wyrobić elastyczne ciasto, włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na mniej więcej godzinę do wyrośnięcia.

Przygotować sos:
Koncentrat wymieszać z przyprawami.

Z ciasta formowac kulki, które lekko rozpłaszczyć. Posmarować sosem, ułożyć dodatki jeśli robimy hawajskie pizzetki to sos, ser, szynka i ananas, jeśli chcemy przygotować wiejskie położyć sos, ser, swojską kiełbasę, cebulę i pieczarki. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 220 stopni i piec ok.17minut.

poniedziałek, 3 lipca 2017

Pesto bazyliowe

Pesto to przysmak, który poznałam jeszcze w Szczecinie za sprawą Alicji, pewnego pięknego
przedpołudnia wpadłam do niej na tzw. dożywianie.. ;) Tak, Alicja była tą osobą, która mieszkała w domu rodzinnym stąd zawsze miała pełną lodówkę co w studenckich czasach nie zawsze jest tak oczywiste... ;) O pesto już nie wspominając... Aby zrobić swoje osobiste pesto musiałam czekać ładnych parę lat, bo aż 8 lat?! No ale lepiej późno niż wcale! Za sprawą mojego ulubionego i najlepszego pomocnika kuchennego Bosch msm67170 wyczarowałam pesto, które skradło moje serce do tego stopnia, że gdyby nie fakt, że makaron raczej do dietetycznych rzeczy nie należy a moje dupinka wymaga lekkiego tuningu to jadłabym go calutki tydzień!! ;) W przygotowaniu posiłkowałam się przepisem z Kwestii Smaku chociaż oczywiście w praniu wyszło tak, że proporcje zrobiłam wg własnego oka i tego co miałam pod ręką... ;)

Składniki (na porcję pesto idealną do 500g makaronu (czyli standardowego opakowania)

30g listków świeżej bazylii (1 cała szklanka dość ciasto upakowana)
30g orzechów nerkowca
5-10g płatków migdałowych
1 spory ząbek czosnku
15g startego parmezanu albo innego twardego dojrzewającego sera
3/4 szklanki oliwy z oliwek
sól, pieprz do smaku

Orzechy i płatki migdałowe uprażyć na patelni (ostrożnie, żeby nie przypalić, bo będą gorzkie!)
Wszystko razem zmiksować na jednolitą masę. 
Makaron ugotować do ulubionej miękkości, dodać pesto, wymieszać. Podawać.
Pesto można użyć również do innych celów jak smarowanie pieczywa, grzanek, nadziewanie roladek drobiowych, dodatek do sosu itp.


Printfriendly